22/23 marca
O godzinie 14.00 wyruszylismy promem do Port Blair. Pamietajac o klopotach z kupieniem biletow tamze i sluchajac rad naszej sasiadki Noah (tej od nurkowania), zamowilismy bilety u chlopaczka ktory dowodzil chatkami – Radza. Radz przyniosl nam je do pokoju i nie musielismy sie o nic wyklocac w Jetty. Mialo to jednak swoja cene, bo zamiast 195 rp, bilety kosztowaly 2 razy drozej. Ale chyba bylo warto, gdyz bedac w porcie przez 30 minut nie dowiedzialem sie nawet o ktorej jest prom – wszyscy mnie olewali. A co tu mowic o kupowaniu… Niestety w trakcie drogi okazalo sie ze prom sie wlecze (byl znacznie wiekszy niz ten ktorym jechalismy na Havelock) i zamiast oczekiwanych przez nas 2 godzin, plynal 4… Ale za to bylo miejsce i czas na gry i zabawy towarzyskie, bo kapitan promu rozegral na pokladzie mecz z oficerem w badmingtona. Zgadnijcie kto wygral?
Po drodze poznany jeszcze na Havelock Hindus, dal nam namiar na bardzo fajny hotel w Port Blair (Citi Heart). Prowadzi go muzulmanska rodzina, jest czysciutko i bardzo milo. Postanowilismy zostawic tu wszystkie bagaze, poplynac na Neil Island i wrocic 2 dni przed wylotem do Chennai, bo Zajac i Felek chca (zreszta ja tez) obejrzec miejscowe Akwarium (czyli to czego nie zobaczylismy pod woda, bo nam ucieklo) i poplynac na Ross Island.
Wieczorkiem zimne piwo i barracuda z pieca tandoori, a nastepnego dnia o 12.30 wyplywamy na Neil Island.
Wstalismy rano i probowalismy wymienic pieniadze. Pierwsze miejsce – “OK wymienimy, ale okolo 12.00 jak bedziemy miec cos w kasie”; drugie miejsce – “Niestety, jest teraz ostatni tydzien roku budzetowego i nic nie wymieniamy – wpadnijcie 1 kwietnia” (prima aprilis?!); trzecie miejsce – szef jest zajety, przyjdz wieczorem”. W tej sytuacji zrobilem jak to mowi Paula tzw. “foszke” i kazalem taksowkarzowi jechac do banku. Nasz driver pomagal caly czas, wiec przeprowadzil mnie przez tlum i doprowadzil do odpowiedniego okienka na zapleczu. Tam uslyszalem ze pani ktora jest kasjerka, zachorowala i zapraszaja jak wyzdrowieje! W banku (State Bank of India) bylo ok. 20 okienek i klebil sie tlum okolo 200 Hindusow! A jedna pani zachorowala i dupa blada z wymiany!
Wpadlem na pomysl zeby pojechac na lotnisko i dziekuje za to samemu sobie. Najlepszy kurs, minimum biurokracji. Doladowalismy karty telefoniczne, wypilismy po szybkim piwku w naszej zaprzyjaznionej, piwnej knajpce i stawilismy sie w kasach przy promie. A tam pani mowi ze dzisiaj wyjatkowo byl tylko jeden prom na Neil, rano. Paula, wyobrazasz sobie moja “foszke”?
Wrocilismy wiec do hotelu uprzednio kupujac bilety na 6 rano we wtorek i pozerajac kolejna barracude i snap fishera. Dzieki temu moge Was wszyskich pozdrowic, co czynie w imieniu calej TROJKI!