20/21 marca
Ryba nie byla japonska, tylko tak jak pisalem troche “watrobkowa”. Tak wiec zyjemy! W zwiazku z przezyciem Zajac i Felek postanowili ponurkowac. Wykupili u naszej sasiadki-rezydentki ze szkoly nurkowania “Blue Lagoon Divers”, krotkie szkolenie + jedno zanurzenie. Rezydentka jest Rosjanka, ktora przeszla na wiare Starszych Braci i mieszkala juz nie w Moskwie, lecz w Izraelu. Jednak chyba na Andamanach podobalo sie jej bardziej bo tu nurkuje, a nie tam.
Wyplynelismy o 7.30, panowie (pomimo ze ich namawialem) nie przyjeli “Diplomat” w jakiejkolwiek, nawet minimalnej ilosci (wieczorem dnia poprzedniego). No coz, nurkowie maja swoje zasady… Lodka poplynela na Elephant Beach i po krotkim szkoleniu, oraz przebraniu w pianki i zaplatanie w przerozne rury z butlami – poszli na dno. Kiedy stracilem nadzieje – wyplyneli! Radosci nie bylo konca! Witalem ich chlebem i sola, sciskalismy sie i swietowalismy po powrocie do naszej chatki.
Wieczorem wypozyczylismy skutery i po szybkich zakupach wrocilismy do siebie, zeby obejrzec w aparacie podwodne wyczyny naszych smialkow.
Sobote spedzilismy na objezdzaniu wyspy. Najpierw plaza nr 7, potem jazda glowna droga na samo poludnie. Na siodemce poszlismy pieszo jakies 2 km na polnoc, dokad tylko sie dalo. Przepiekne i puste dwie zatoczki, ale do Elephant Beach nie da sie dojsc plaza. Poniewaz byla sobota przyjechaly tlumy Hindusow. Autobusami, jeepami i wogole czym sie da. Jednak nie przyczynili sie do zaludnienia plazy bo wszyscy (ok. 300 osob) kapali sie jeden obok drugiego. Scisk byl gorszy niz przy otwarciu Media Markt i szczesliwie obylo sie bez ofiar. A cala plaza pusta…
Po pobycie na nr 7, jak juz wspomnialem przemiescilismy sie na poludnie. Minelismy resorty na “piatce” i po prawej stronie ukazala nam sie przepiekna, biala i szeroka plaza. Nikt już nie dyskutował o tym czy na 100% jest pięknie... Polezelismy troche i pojechalismy dalej na poludnie. Odwiedzilismy wioske sloni (tylko gdzies poszly na chwilke, choc ich slady zarejestrowalem), i jechalismy poki droga sie nie skonczyla.
A potem do lozeczka i spac (a przedtem jesc i pic). Jutro wyjazd do Port Blair.