Podroz poszla super sprawnie. Malym, smiesznym samolocikiem do Monachium, a stamtad powaznym Airbusem do Bombaju. W samolocie nakarmili, awantur nie robili (my tez nie) i kazali pozdrowic Janka R. Jednak Lufthansa to klasa - nie maja juz do niego pretensji!!
Troche nam zesztywnialy niektore czesci ciala, ale ogolnie dalo sie wytrzymac.
Bagaz odebrany, taxi z pre-paid 490 Rp i dojechalismy do hotelu. Nocleg mielismy zarezerwowany, ale dopiero od 12-ej w poludnie a byla 2 w nocy. Problemu nie bylo, ale recepcjonista ktoremu chcialem dac w lape zeby tych paru godzin roznicy nie liczyl jak calego dnia, niestety okazal sie wlascicielem i jeszcze mnie ochrzanil ze personel mu chce korumpowac...
Wypilismy po szklaneczce szkockiego destylatu i poszlismy sie przejsc na spacer pt. '
''Bombaj noca''.
Spac poszlismy po 4 rano i bladym switem (o 13-ej) zjedlismy sniadanio-obiad w Leopoldzie. Na ulicy Felek zaprzyjaznil sie z jakims 15-letnim sprzedawca wycieczek po Bombaju. Vinad (tak sie nazywal i mial to wytatuowane na rece - pewnie zeby nie zapomniec) lazil za nami wszedzie, ale sie przydal. Poniewaz hotel w ktorym mieszkalismy w zeszlym roku przestal istniec (podobno nie placili podatkow - uwazajmy wszyscy :-) zaprowadzil nas do innego, niedaleko i jeszcze taniej. Zatrzymamy sie tutaj na 2 dni przed powrotem do Polski. W miedzyczasie zakupilismy indyjskie karty do telefonow - trwalo to ok. 1,5 godziny! Sprawa jest mocno skomplikowana, bo trzeba miec ksero paszportu, zdjecie, podac imie matki, ojca itp. Ale udalo sie i nie bedzie nas juz kusic polska karta z ktorej wygadalismy w zeszlym roku ok. 1,5 tys PLN (!!!). Minuta z Polska kosztuje ok. 5 rupii, tyle samo SMS (35 groszy)
Po kolejnej porcji naszego przyjaciela podrozy - piwa Kingfisher cyknelismy pare fotek pod Brama Indii i pojechalismy taksowka obejrzec pralnie na wolnym powietrzu. Przedziwny widok betonowych boksow i walacych w beton przeroznymi ciuchami facetow. Naprawde solidne pranie!
Nasz taxi driver - Jozuf (chyba Jozek po prostu) zawiozl nas jeszcze w najwyzszy punkt Bombaju skad rzeczywiscie widoki byly niesamowite.
Jutro rano wylatujemy do Dabolim (Goa) i z lotniska prosto do Palolem. Bombaj jest fajny, ale troszke meczacy wiec chetnie sobie poleniuchujemy na plazy.
Jak widac nie ma polskich znakow na klawiaturze, no ale na to nic nie poradze...
Pozdrawiam wszystkich (takze w imieniu Felka i Zajaca, ktorzy pewnie siedza jak panicha w Leopold Cafe kiedy ja tu siedze i pisze :-)
Franek - wypatruj znaku (jeszcze nie teraz).