Postanowiliśmy za radą Felka nie brać dzisiaj rikszarzy – Felek już tu był więc wie co mówi.
Na piechotę odwiedziliśmy najbardziej charakterystyczną świątynię Hampi - Wirupaksza.
Tam właśnie rezyduje Lakszmi, słonica - skarbonka, która wita gości świątyni. Pobiera banknot (najczęściej 10 Rs) i dotyka trąbą głowy delikwenta. Takie „słoniowe” błogosławieństwo. Słonica codziennie rano i wieczorem jest kąpana i szorowana w rzece – o skarbonkę trzeba dbać!
Potem wizyta w dwóch świątyniach Ganeshy.
Po południu zdjęcia nad rzeką – przeprawiliśmy się przez nią śmiesznymi, okrągłymi łubiankami. Takie łódki nazywają się korakal, a ich konstrukcja zrobiona jest z pociętych wzdłuż bambusowych kijów pokrytych od spodu sizalem i zasmołowanych.
Było trochę męcząco, bo nie wszyscy dobrze spali w busie, a w dodatku wróciły temperatury ponad czterdziestostopniowe. Jednak tak naprawdę dopiero wszystko przed nami. Jutro wyruszamy w całodzienny objazd po Hampi z naszymi rikszarzami.
Wieczorem jedliśmy z Felkiem bardzo dobre, wegańskie jedzenie na bazarze. Nie thali, tylko różne rodzaje smażonych warzyw w cieście (pakora) i preparowany ryż z liśćmi curry i chilli, do tego sosy. Cena 45 Rs….za 2 osoby! Było smaczne, bo nam smakowało, a nie dlatego, że tanie. Niestety nie wszędzie się tak trafia…