Geoblog.pl    robert64    Podróże    Romania, Romania, Romania!!!    Monastyry i rumuńska stypa
Zwiń mapę
2013
11
sie

Monastyry i rumuńska stypa

 
Rumunia
Rumunia, Gura Humorului
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 572 km
 
Pierwsza noc zaskoczyła nas deszczem. Dokładniej mnie zaskoczyła, bo Franek spał jak zabity. Zasnęliśmy przy otwartym namiocie i nalało się do środka parę kropli. Udało się wysuszyć jedną paczką chusteczek. Nad ranem deszcz był już poważniejszy, ale po godzinie ustał. Wydawało się że dzień będzie pochmurny i zimny, lecz szczęśliwie było zupełnie inaczej. Słońce od czasu do czasu wyłaniało się zza chmur, a temperatura wahała się w granicach 30 stopni.. Po śniadaniu poszliśmy do miejscowego monastyru. Przed wejściem kramy z pamiątkami jak na odpuście, ale sam monastyr przepiękny! Ceny z przewodnika „Bezdroży” już nieaktualne. Obecnie wejście kosztuje 5 RON od osoby + 10 RON aparat fotograficzny. Później stopem do miasta, a następnie wyruszyliśmy w kierunku drugiego okolicznego monastyru – Voronet. Chcieliśmy dojść do skrzyżowania skąd skręca się w kierunku tej miejscowości i tam znowu łapać stopa. Na mapie jaka stoi w centrum miasta wydawało się że to odległość w granicach kilometra. Rzeczywistość była jednak inna. Po przejściu około 3 km zaczęliśmy tracić nadzieję, ale wreszcie się udało! Znaleźliśmy skręt i po paru minutach machania zostaliśmy dowiezieni do Voronet. Obejrzyjcie zdjęcia, Występuję tam w sukience podobnej do birmańskich longhi – panowie którzy mają odkryte kolana muszą obowiązkowo założyć taką zapaskę. Panie oczywiście też, dodatkowo muszą mieć zakryte ramiona.
Kiedy wróciliśmy do miasta (Gura Humorului) nadszedł czas na obiad. Zaczęliśmy szukać czegoś na uboczu. Za bazarem znaleźliśmy restaurację o bardzo nowoczesnym i bardzo, bardzo kiczowatym wnętrzu. Budziła zaufanie, bo ludzi było pełno i to w dodatku sami lokalesi. Jednak po bliższym przyjrzeniu się zdaliśmy sobie sprawę, że trafiliśmy na ...stypę! Poza nami na sali ludzie nie będący żałobnikami siedzieli przy czterech stolikach. Reszta, czyli około 70 osób ubrana była na czarno. W pewnym momencie, kiedy zacząłem sączyć zimne piwo „Ursus” podane przez przemiłą kelnerkę (w dodatku mówiącą po angielsku!) żałobnicy wstali, a pop rozpoczął modły! Ludzie przy stołach połączyli się w grupki, jedna osoba kołysała koszykiem z chlebem, a inne podawały jej ręce. Wszystko to przy głośnej, lekko śpiewnej modlitwie. Okazało się że jest to zakończenie stypy. Przy wyjściu każdy z żałobników dostawał od pań kelnerek coś w rodzaju dużego bajgla. Jak sami rozumiecie niezręcznie było robić zdjęcia, choć przyznaję że taka myśl przebiegła mi przez głowę.
Przy stole została tylko kilkunastoosobowa, najbliższa jak mi się wydaję rodzina.
Skupiliśmy się na jedzeniu. Franek tego dnia nie wykazał żadnej ciekawości w sprawie kuchni rumuńskiej i zamówił pizze. Ja spróbowałem zupy fasolowej, mało gęstej i kwaskowatej – ale dobrej, do której podano mi obok ostrą papryczkę. Na drugie danie strzeliłem w ciemno pokazując pani kelnerce danie w karcie. Minę miałem tak pewną, że prawdopodobnie myślała że żywię się tym od lat. Danie okazało się stertą pysznych placuszków (ciepłych), a obok nich leżały: surowa cebula w grubych kawałkach (niespodziewanie słodka), wędzona słonina i szynka pokrojone w słupki i ostra papryka. Głównymi dodatkami były dwa rodzaje sera: słony, bliżej mi nie znany i żółta bryndza – obydwa bardzo pyszne! Nie byłem w stanie zjeść tej porcji i zostawiłem 1/3 – co raczej mi się nie zdarza...
Zakupy i do do domu – tym razem na stopa poczekaliśmy prawie 20 minut.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (77)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (2)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2013-08-12 20:52
a co to jest bajgiel?
 
zula
zula - 2013-08-13 07:08
..."Bajgiel (niem. Bügel – pałąk, od biegen – wyginać[1]) – żydowskie pieczywo wypiekane od XVII wieku[2]. Często bywa mylony z obwarzankiem[3].
Bajgiel został wymyślony w Europie Środkowej, prawdopodobnie w Krakowie, jak wskazuje dokument z 1610 wzmiankujący bajgle jako prezenty dawane kobietom po urodzeniu dziecka. Inne, częste wyjaśnienie pochodzenia bajgla głosi, że przybył on do Polski jako prezent z Wiednia, na cześć zwycięstwa króla Jana Sobieskiego nad Turkami w 1683[4]
Ok. 1900 emigranci żydowscy przenieśli bajgle na Manhattan. Piekarze do 1950 wyrabiali je ręcznie, później zaczęto je produkować maszynowo, co spowodowało szybką, opłacalną produkcję żydowskiego pieczywa[4].
W 1927 pochodzący z Polski piekarz, Harry Lender przybył do New Haven w Connecticut i założył pierwszą w Stanach Zjednoczonych fabrykę bajgli poza Nowym Jorkiem. Jego firma jako pierwsza wyprodukowała mrożone bajgle, a wprowadzając bajgle do supermarketów rozpowszechniła je wśród mas.[4]
Obecnie dwa miasta znane są z wyrobu bajgli: Nowy Jork i Montreal."...
Źródło:Wikipedia-Wolna Encyklopedia
 
zula
zula - 2013-08-21 17:03
Widzę nowe,bardzo ciewawe zdjęcia
 
robert64
robert64 - 2013-08-21 17:14
Dzisiaj jest dzień prania, sprzątania i wrzucania zdjęć:-)
 
tealover
tealover - 2013-09-06 09:49
na obwrzanki niektórzy mówią 'bajgle' ;)

placki wyglądają smakowicie przypominają trochę racuchy.
tęsknię za rumuńskimi serami!

a co do zdjęć, to ja jestem zdania, że podróżnik powinien dokumentować każdy aspekt życia danego społeczeństwa, więc zdjęcia cmentarzy czy, jak tutaj, ludzi na stypie, to nic złego.
 
agliwicz
agliwicz - 2013-11-19 18:02
skąd ta Zula taka uczona, prawie jak babcia Krysia
 
marianka
marianka - 2013-12-15 14:48
Może i wymyślone w Krakowie, ale nigdy, przenigdy nie próbujcie u nas nazwać obwarzanków bajglami!!;)
 
 
robert64
robert sulkiewicz
zwiedził 15% świata (30 państw)
Zasoby: 217 wpisów217 447 komentarzy447 1920 zdjęć1920 13 plików multimedialnych13
 
Moje podróżewięcej
12.11.2023 - 16.11.2023
 
 
28.08.2014 - 30.08.2014