Wczoraj ostatnie pozegnania z Neil, ostatnie polegiwania na hamaku i ostatni lunch. Wyspa pozegnala nas piekna pogoda i o piatej doplynelismy do Port Blair. A tutaj stare, dobre (?) pieklo: klaksony, pedzace riksze I tlum ludzi. Oj, odzwyczailismy sie od tego…. Zjedlismy zupelnie przyzwoita kolacje w Gagan Bar na Aberdeen Bazar, potem piwko w podejrzanym barze o ciemnych szybach, maly spacer po okolicy i spac.
Nastepnego dnia (czyli dzis) o 10.30 odjechalismy na lotnisko (riksza 100 rp). Okolo 14.30 bylismy w Kolkacie. Zalogowalismy sie w Biman Lodge (jak zwykle w Kolkacie) choc klaustrofobii tu mozna dostac! Jednak to tylko jedna noc i miejsce dobre (blisko wine shop, net itp.).
Za chwile napijemy sie zimnego Kingfishera na krawezniku pod hotelem, potem zapewne szybki makaron na ulicy i jutro rano ostatnia indyjska podroz – do Delhi. Tam zostajemy do konca naszego pobytu i postaram sie jeszcze cos do Was wszystkich w imieniu nas wszystkich napisac.
Pozdrawiamy! Zdjecia z Neil lekko denerwujace, co?