Na Neil wypożyczane są skutery (2 lata temu nie było). Zamówiliśmy trzy sztuki, ale niestety przywieźli nam motocykle Honda Hero (150 cm). Skupić się na ruchu lewostronnym, uważać na krowy i kozy, jednocześnie ucząc się obsługiwać motocykl to dla mnie za dużo. Mateusz z Bartkiem też podziękowali. Za dwie godziny przyprowadzili jednak skuter i to nówkę sztukę, jakiejś nieznanej mi indyjskiej firmy. Pierwszego dnia korzystałem ja, drugiego Mateusz z Renią. Objechałem całą wyspę wszerz i wzdłuż. Dotarłem na plażę nr 5 (9 km z naszego Tango Beach), ale pierwszym ruchem jaki zrobiłem były odwiedziny w Pearl Beach. Wyściskaliśmy się z Biszu, zmartwił się nieobecnością Zająca i Felka – kazał pozdrowić, co czynię. Kierownik również powitał mnie wylewnie, a także jeden koleżka którego pamiętam z tamtego czasu. Po objazdach zatrzymałem się w drodze z targu w knajpce, gdzie miało też być rękodzieło z kokosów. Rękodzieła nie stwierdziłem, ale głównodowodzący okazał się zezowatym typkiem sprzed dwóch lat z Pearl. Sam mnie rozpoznał i również wyściskał. Dominika z Bartkiem wypożyczyli rowery i dojechali na wspomnianą plażę nr 5 ((Sita Pur Beach). Później większość wycieczki albo czytała, albo spała (to dość popularne ostatnio rozrywki). No i jedzenie – tu prym wodzi Bartek – zjada po dwa śniadania, niezliczoną ilość przekąsek i solidną kolację. Jeśli wierzyć wadze na dworcu w Jaipurze to ten osobnik waży 58 kilo. I gdzie tu sprawiedliwość!!!