Dzis mialem spotkac sie z Yanasem, czlowiekiem ktorego znam od dwoch lat przez internet, ale spotkac sie z nim nigdy mi sie nie udalo. Pomogl bardzo mnie, Zajacowi i Felkowi kiedy podrozowalismy na Andamany. Spotkanie tradycyjnie pod pomnikiem trebacza o godzinie 15-ej. Niestety Janek czekal przy trebaczu usytuowanym przy wjezdzie do Guca, a ja przy tym w centrum. Namawialismy sie potem na nastepny dzien, ale z przeroznych wzgledow sie nie udalo. Yanas, proponuje spotkanie na Neil Island 28 marca 2011. Co Ty na to? A tak na powaznie - nie mialem telefonu w sobote, bo sie ladowal - sorry i zapraszam nieustajaco do Kazimierza.
Piatek byl tez ostatnim dniem pobytu z nami Tomka i Krzyska. W nocy wyjezdzaja do Belgradu a potem dalej, dalej...
Przez tak duza ilosc dzwiekow i wrazen wszystko mi sie miesza juz troszke, ale jesli dobrze pamietam to poszalelismy juz od rana u naszego Rada, potem byly zakupy i wizyta w bardziej oddalonej od nas czesci miasta, gdzie spoza pieczonymi prosiakami i jagnietami mozna tez zobaczyc ogromne gary, stojace w zarze z wegla drzewnego, a w nich duszona jagniecine z papryka i kapuste z wieprzowina. Adas ma teorie ze sa to okrawki z prosiat i jagniat pieczonych poprzedniego dnia i chyba ma racje. Jagniecina bardzo dobra, ale skroili nas jak za zboze - po 600 dinarow za osobe! Dla porownania kilogram pieczonego prosiaka kosztuje 900 dinarow i jest to porcja dla 4 osob.
Wieczorem to nadrobilismy - Tomek zaprosil wszystkich na pozegnalna kolacje - wlasnie prosiaka zniszczylismy.
Potem poddalismy sie przeroznym dzwiekom w miescie, bylo tez bratanie sie z Czarnogorcami, a potem koncert nocny o 23-ej. Niestety o 1-ej w nocy polowa naszej wycieczki oddalila sie w strone Polski...