To co sie dzieje na ulicach to istne szalenstwo. Setki zespolow chodza po ulicach, wchodza do knajp i pytaja sie czy moga ci zagrac.Zadawalaja sie roznymi kwotami, banknoty wrzuca sie do tub, trab i saksofonow, albo przykleja sie na czolach muzykow. I graja, graja, graja! Czesto prosto do ucha!
Wieczorem niektore z barow wlaczaja muzyke w wersji Balkan Disco, albo wrecz Balkan Trans. Tancza i mlodzi i starzy, a na stolach szaleja mlodociane cyganskie tancerki chodzace z zespolami. Z naszych obserwacji wynika,ze nie tylko z tanca zyja...
Wszedzie pelno stoisk z pamiatkami i innym badziewiem. Duzo plyt - nie widzielismy zadnej legalnej - same piraty.
I mnostwo barow w ktorych na roznach obracaja sie jagnieta i prosiaki, a na rusztach plejkavica, kielbaski, papryki i inne smakolyki.
Wybralismy sobie nasz bar w miescie i jest on naszym punktem kontaktowym. Nasza zabawe zaczelismy tego dnia dosc wczesnie, dolaczyla do nas spotkana w pociagu Kasia (pozdrawiamy!).
Nasze podworko ma pare zalet, a jedna z nich jest to ze swietnie slychac koncerty ze stadionu. Tego wieczoru wybralem opcje sluchania na lezaco Gorana Bregovica.