Jestesmy juz w Krabi. Wyplynelismy z Phi Phi promem o 9-ej, po 12-ej bylismy na lotnisku i czekamy, bo samolot o 15,40...
Wczoraj ostatnie chwile na naszym ulubionym basenie, ostatni Pad Thai (makaron) na plazy i ostatnie rybki nad zatoka na kolacje. Bylo naprawde milo i wypoczynkowo. Nie ma co narzekac ze to miejsce zbyt skomercjalizowane i turystyczne. Wszystko dostaniecie tu jak na tacy: bilety w kazde miejsce Tajlandii i nie tylko, w knajpach hamburgery, fish&chips, mecze ligi angielskiej i niemieckiej itp. Lecz jesli chcecie spedzic czas z daleka od tych angolsko-szwedzkich rozrywek to tez nie ma problemu: bierzecie wodna taxi i plyniecie na spokojna plaze z bambusowymi chatkami na plazy, albo zamiast lezec na lezakach tam gdzie wszyscy - wyplywacie na mniejsza wyspe w okolicy i siedzicie tam caly dzien. Wszystko sie nudzi i dlatego sprobowalismy i zycia knajpowo-nocnego i tego spokojniejszego. I za te mozliwosc wyboru lubie to miejsce.
Na koniec dnia wybralismy sie do Banana Bar. Przymierzalismy sie do pojscia tam od samego poczatku, bo bar usytuowany jest 20 metrow od naszych pokoi. A konkretnie wejscie do baru, bo nalezy do tego dodac wspinaczke po kretych, przeciwpozarowych schodach (jakies 3 pietra) - i to chyba byl glowny powod ze tam sie do tej pory nie pojawilismy.
Bar bez dachu, bo na dachu. Na srodku cos w rodzaju parkietu (z polerowanego betonu), a po bokach podesty pod bambusowymi daszkami, na podestach specjalne maty z zaglowkami, wszyscy leza i pala szisze. Obsluga jedna z milszych i najbardziej kokieteryjnych jakie spotkalismy w Tajlandii - drinki przynosza Ladyboye zwracajac sie do pan "madame", a do panow "darling". Nasz(a?) "darling" przyniosl butelke likieru bananowego (w koncu to Banana Bar) i poil wszystkich wlewajac ciurkiem do ust... Tak sie nam spodobalo, ze nie poszlismy na impreze na plazy (Asia i Aneta - przepraszamy, dzwoncie, telefon do mnie ma Piotrek).
Dzisiaj Bangkok i szukanie jakiegos hotelu, bo nic nie zarezerwowalismy wczesniej. Podobno szykuja sie jakies rozruchy, ale mam nadzieje ze wstrzymaja sie z tym do naszego wyjazdu....