..a konkretnie linie lotnicze Lufthansa, które zmieniły godzinę wylotu z 8.50 na 3.20... Śmiesznie bardzo, więc razem z grupką podobnie zdezorientowanych pasażerów zastanawialiśmy sie co robić, bo samolot już poleciał.
Biuro tych zacnych linii czynne było dopiero od 10-ej, więc pokoczowaliśmy prawie 4 godziny i atak!!! Niestety obrona była bardzo silna. Sprawdzani byliśmy 6 (!) razy zanim dostaliśmy się na 2 piętro budynku. Oczywiście wszystko jest uzasadnione względami bezpieczeństwa po listopadowych zamachach w Bombaju, lecz sprawdzanie paszportów i mruczenie sobie przy tym pod nosem nie wiem czemu ma służyć (chyba tylko zatrudnieniu większej liczby ochrony).
W końcu dotarliśmy i pani z biura Lufthansy (Hinduska) od razu zastrzegła że jest tylko z działu zagubionego bagażu, dając do zrozumienia iż czyni nam wielką uprzejmość zajmując się naszą sprawą. Już po 2 godzinach mieliśmy nowe bilety na godzinę 0.40
Po dłuższych dyskusjach wzięliśmy taksówkę i z całym bagażem pojechaliśmy na plażę. Bazę zrobiliśmy w pobliskiej knajpce i tak przetrwaliśmy do wczesnego wieczora. Po powrocie na lotnisko za jedyne 20 rupii "super shower" - czyli prysznic bez prysznica. Kabina z kranikiem i wiadrem i tak była dla nas zbawieniem, bo w ciągu dnia w cieniu 38 stopni...
Środki bezpieczeństwa na bombajskim lotnisku zaostrzone są do granic niewyobrażalnych, a raczej do granic niewyobrażalnego absurdu. Przed wejściami stanowiska z worków z piaskiem, otoczone siatką, a w środku żolnierze z bronią produkowaną chyba w latach sześdziesiątych przez fabrykę w Pionkach:-) W dodatku dzielni wojacy machają karabinami jak kijkami i nie jestem pewny do końca, czy wiedza którą stroną wylatuje nabój. Ale w kwestiach formalnych są bardzo stanowczy: jeśli wszedłeś na teren lotnika, nie możesz już wyjść! Nawet jeśli zrezygnujesz z lotu - musisz dokończyć tu zywota! Nie pomogły tłumaczenia i prośby poparte wymyślonymi historyjkami - wlazłeś, nie wyjdziesz i koniec! No to zostaliśmy i polecieliśmy (cóz było robić). Nasza indyjska podróż już naprawdę się skończyła...