Gdy dolecieliśmy szczęśliwi cali, wiedzący iż prysznic i łóżko to sprawa zbliżająca się w dość zdecydowanym tempie, tempo usiłował zmniejszyć jakiś łotrzyk z lotniska. Wśród bagażu był co prawda mały plecak Jurka, ale rozpięty i bez GPS-a oraz czapki.
Ktoś bezczelnie ukradł!
Młody człowiek z Air India powiedział że wyjaśni wszystko w parę minut. Bardzo mu podziękowałem, zrobiłem zdjęcie zawieszki bagażowej od plecaka w którym znajdował się niebezpieczny dla indyjskiego państwa GPS, a także jego ID. Szczególnie to ostanie zdjęcie bardzo przyspieszyło jego ruchy... Krzyczał coś przez telefon, a za 10 minut wyjechał taśmociągie w kuwecie rzeczony GPS. Cuda panie!
Nasz kierowca tymczasem też sobie gdzieś pojechał i czekaliśmy na niego prawie godzinę (teraz to ja krzyczałem przez telefon na kierowcę) :-)