Geoblog.pl    robert64    Podróże    Bolywood by Sułek&Felek - Indie 2014    Urodziny w Colva i już w Bombaju!
Zwiń mapę
2014
12
kwi

Urodziny w Colva i już w Bombaju!

 
Indie
Indie, Mumbai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12568 km
 
Imprezkę dla Marka pomimo prohibicji jednak udało się zorganizować. Felek narwał kwiatów, zamówił kurczaki i tradycyjnego kalafiora (tradycyjnego, bo podobno Marek zawsze na urodziny go je). Pomimo tego, że wszystko było zamówione parę godzin wcześniej i została dana zaliczka to Indusi zaczęli przygotowywać jedzenie dopiero po naszym przyjściu. Nawet po rum (zamówiony cichaczem) pojechali skuterem w ostatniej chwili. Może mieli nadzieję, że nie przyjdziemy, nie narobią się a zaliczka zostanie do podziału?
A tu nic z tego! Felek czul się w tej restauracji jak u siebie w domu, zarządzał na zapleczu, a na koniec kazał podkręcić muzykę i porwał w tany jakąś miejscową dziewczynę, która czekała na wydanie jej zamówienia na wynos. Na szczęście poszedł grzecznie spać, bo na rano mieliśmy zamówioną taksówkę na dworzec. Niestety tracimy cały dzień na podróż, ale tak to załatwili słynni „braciszkowie”, koleżkowie Felka z New Delhi.
Znany nam nie od dziś dworzec kolejowy w Margao, skok do pociągu, szybki przegląd sytuacji i rozłożenie części łóżek. Zdecydowanie lepiej podróżuje się nocą, bo w dzień nikt nie wie czego by chciał najbardziej. Rozłożyć łóżko czy nie? Iść spać czy zamawiać liczne przekąski przynoszone przez licznych sprzedawców?
Ciężko się zdecydować. W związku z tym trochę się śpi, trochę je, trochę czyta (ja ktoś ma co czytać). Byłem zmordowany po tej podróży bardziej niż po najdłuższym odcinku – Delhi – Kolkata.
Dojechaliśmy na Victoria Terminus, ruszyliśmy z buta, bo tak zarządził Felek. Wydawało mi się że na Colabę nie jest tak blisko (minimum 2 kilometry), zostaliśmy gdzieś po drodze z Dorotą, a Felek zaczął szukać pokoi z Markiem. Po przeszło godzinie wrócili z niczym, bo nie doszli nawet na rzeczoną Colabę. Po drodze miejsc do spania nie było. Taksówką pojechaliśmy na….. oczywiście Colabę (cytat a la Neronek: WKURWIONY), śpimy tuż koło Leopold Cafe za 1100 Rs za pokój bez łazienki. To moje najdroższe spanie w Indiach! Łazienki czyste, wszystko OK, ale cena powalająca!
Szybki wypad do Gokul Baru, dwa piwka i spać.
Od rana działamy!

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2014-04-16 08:36
Kalafior? Dziwne zachcianki :D
 
 
robert64
robert sulkiewicz
zwiedził 15% świata (30 państw)
Zasoby: 217 wpisów217 447 komentarzy447 1920 zdjęć1920 13 plików multimedialnych13
 
Moje podróżewięcej
12.11.2023 - 16.11.2023
 
 
28.08.2014 - 30.08.2014