Felek był na takim tripie 1,5 roku temu i chwalił sobie. W związku z tym i my pojechaliśmy.
Wodospad Dudhsagar jest oddalony od Palolem o jakieś 60 kilometrów. Potrzebna była taksówka (1800 Rs) i dużo cierpliwości w przyglądaniu się co na drodze wyprawia nasz kierowca. Został ukarany przez goańską policję, ale nie za szaleńczą jazdę tylko za…brak mundurka! Rikszarze i taksówkarze muszą nosić uniformy w kolorze khaki. Nasz miał, ale tylko bluzę. Tłumaczył się że ciepło, ale policjanci pokazali że oni cierpią to i on musi. 100 rupii mandatu – wściekł się nasz driver i zdjął także bluzę. Powiedział że ma już zapłacone i z jeszcze większa wściekłością ruszył dalej. . Nie udało mu się nas zabić, więc rozpoczęliśmy „zwiedzanie” kompleksu. Tak trzeba nazwać to miejsce, bo przy naprawdę malowniczym i robiącym wrażenie wodospadzie (310 metrów wysokości) postanowiono zbić pieniądze na innych, mniej atrakcyjnych rzeczach. Po pierwsze od miejsca gdzie dojeżdża się taksówką, do samego wodospadu jest około 12 kilometrów. Można piechotką, można terenówką. Mijaliśmy trzy osoby idące i około trzydziestu pełnych samochodów. Dojazd dla 4 osób – 2100 Rs. Bilety wstępu + opłata za aparaty -140 Rs W cenie lunch w formie bufetu. Po powrocie wizyta na fermie przypraw. Jest to ogród po którym oprowadza miła pani. Nazwa „ferma” jest dość dużym nadużyciem – bardziej prawidłowo byłoby „ogród doświadczalny”. Rośliny rosną po dwie, trzy sztuki pani opowiada o nich i idziemy dalej (całość 15-20 minut, 400 Rs/osoba). Dochodzimy do słoni. Kąpiel ze słoniem – 700 Rs/osoba, krótka przejażdżka 700 Rs/osoba.
Przepraszam, że tak przynudzam o cenach, ale od dawien dawna nie znalazłem się w oku cyklonu nazywającego się przemysł turystyczny.
Cały ten kompleks jest znakomicie kierowany – podjeżdżają autobusy, wysiadają ludzie, wsiadają ludzie, odjeżdżają autobusy. Ceny jak z kosmosu, durnie (tym razem i my niestety) płacą i jeszcze są zadowoleni, że dotknęli słonia.
Myślę że filmowo przełoży się to wszystko na fajny obrazek (wodospad) i mimo badziewiatości tego miejsca po zmontowaniu powiemy, że warto było.
A, zapomniałem dodać że turyści którzy tam przyjeżdżają to w 95 procentach przedstawiciele narodu najeźdźców spod znaku Adolfa…, przepraszam Władimira P. To czyni ten turystyczny lunapark jeszcze bardziej egzotycznym…
Niestety doznałem brzydko wyglądającej kontuzji. Rozwaliłem tuż przy wodospadzie palec u nogi i nieładnie to wygląda. Póki co po wizycie w aptece zrobiłem sobie opatrunek. Na razie palec nie odpada.
Wycieczka trwała cały dzień – o 10-ej wyjechaliśmy, powrót o 18-ej. Nakręciliśmy jeszcze obieranie owocu jackfruit i na razie przerwa. Wieczorem postaramy się jeszcze wbić z kamerą na silence disco.
Jutro wyjeżdżamy do Panaji (ok. 70 km).