Niestety, jak to w życiu bywa nie zawsze wszystko się udaje. Mieliśmy gotować w naszym Rosemarys Resort, ale Fernandez (właściciel), najpierw spał, potem pojechał po zakupy, potem znowu spał… Zgodził się na wszystko, ale jutro. Musieliśmy więc przełożyć wycieczkę do wodospadów na sobotę, a dziś było skręcane malowanie Doroty henną (bez obaw, same ręce) i parę „gadań” na plaży – trochę na siłę, ale w razie czego się wytnie…
Jutrzejsze gotowanie będzie nawiązaniem do spuścizny portugalskiej- mam zrobić wieprzowinę vindaloo. Jestem przygotowany bardzo dokładnie. Do tego stopnia dokładnie, że sam przygotuję pastę vindaloo, nie będę używał żadnych nędznych, sklepowych półproduktów!
Jeżeli będzie wszystkim smakować to zamieszczę tu przepis. Jeśli przepisu nie będzie to będzie znaczyło, że jednak nie byłem przygotowany…
Kupiliśmy też bilety do Hampi, ale to dopiero 7-ego kwietnia.
Dzisiaj miało być intensywnie, a wygląda na to, że jutro sobie popracujemy. Wieczorem miał być też wypad na silence disco, ale jest już końcówka sezonu i dyskoteki tylko w soboty….