O GUCA - MILICJA
Serbska milicja to przykład najlepszej na świecie prewencji. Nie czepiają się szczegółów typu picie rakiji na środku ulicy w pozycji horyzontalnej, czy walenie z gwinta w biegu, z jednoczesnym śpiewem i podskokami. Luzik pełny. Słyszeliśmy dwa razy sygnały radiowozów, ale nie widzieliśmy ŻADNEGO nawet najmniejszego aktu przemocy. Ludzie o twarzach morderców, kiedy cię potrącili mówili "przepraszam" i częstowali cię piwem. Bośniacy bawili się z Serbami, Chorwatami, Macedończykami i Czarnogórcami. Pamiętacie kiedy skończyła się wojna na Bałkanach?
Oczywiście nie zawsze jest tak różowo, bo narody bitne są, ale w trakcie Gucy jest spokój. Serbskie media co roku trąbią, że jakikolwiek akt przemocy na festiwalu będzie początkiem jego końca. Czyli końcem zabawy, a bawić się tam lubią, więc spokój jest zapewniony.
Milicja się nie brata z festiwalowiczami, ale czasem odmachnie i pozdrowi. Musi być powaga urzędu!
W knajpach fynkcjonariusze, jaraję fajki i piją piwo, a potem znowu na służbę! Z tego co zauważyliśmy to czasem płacą, a czasem nie:-)
Panowie polscy policjanci: Warto się tak czepiać szczegółów? Wyważona łagodność - to naprawdę działa! Na 1 milion ludzi, którzy tu się pojawili, przybyło 720 milicjantów i główną ich robotą było kierowanie ruchem i spacerowanie po mieście.
Golendzinów - uczta się!